piątek, 4 grudnia 2015

Grudzień 2015

Hello december 2015

Jest! Mamy grudzień! Jak się zapewne domyślacie jestem w grupie tych osób które już 1 grudnia cieszą się jak dzieci że niebawem święta. Last Christmas męczę od kilku dni, zobaczymy kiedy mi się znudzi. Dni do świąt odliczam praktycznie codziennie. Ciesze się bardzo na te 2 tygodnie wolnego. Aż sama nie wiem co ja będę wtedy robiła... Na pewno pobawię się z Grzesiem, poleżę na kanapie, coś uszyję i poczytam książę inną niż bajki dla Grzesia. Rany, ale super!

Póki co czeka mnie 2 tygodnie przygotowań, mycia okien, muszę skończyć szyć firany i zasłony, oby mi starczyło czasu na uszycie jakiejś kiecki. W tym roku wigilia po raz pierwszy u nas w domu. Trochę się stresuję czy podołam więc trzymajcie kciuki.

Miłego odliczania...

Iza

środa, 4 listopada 2015

Listopad


Na wstępie bardzo Wam dziękuję za wszystkie rady dotyczące odporności/badań oraz wszelkie ciepłe słowa. Póki co 'odpukać' jest spokój chorobowy, Podaję Grzesiowi tran oraz sok z malin. Jesteśmy umówieni na wizytę do alergologa ale o losie dopiero na 30 grudnia i to oczywiście prywatnie. Niby są wolne terminy wcześniej ale chcę iść do osoby kompetentnej, która ma jako takie pojęcie.

Z nowości i nie-nowości: wszystko u nas po staremu. Mija nam dzień za dniem, my praca, Grześ harce z nianią, po powrocie wspólna zabawa, kolacją, kąpiel i sen. Mieszka nam się bardzo dobrze, cieszę się tym względnym spokojem po budowlanym stresie.

Ostatnio planuję akcję 'FIRANY'. Szukam ciekawych tkanin na zasłony, karniszy i wszelkich gadżetów. Być może pokuszę się o jakieś tutoriale: jak uszyć proste firany, jeśli oczywiście ktoś jest ciekawy :)

Pozdrawiam Was serdecznie,
Iza

środa, 7 października 2015

Zapalenie krtani u dziecka | ciągle powracający koszmar

zapalenie krtani u dziecka


Znacie standardowe życzenia urodzinowe czy imieninowe: 'zdrowia, szczęścia, pomyślności...' Na ten moment chciałabym głównie zdrowia i to przede wszystkim dla Grzesia. Od momentu kiedy Grześko w styczniu złapał zapalenie płuc nie możemy przegonić ciągle wracającego zapalenia krtani. Zawsze ostra odmiana z kaszlem jak u starego chłopa a nie małego chłopca. Mocne sterydy, strach i stres. W lipcu! było 2 razy i teraz we wrześniu podobnie. Ileż można... W tym momencie jestem już na finiszu wykurowania i powiedziałam, że robię komplet badań u alergologa, laryngologa i innego 'loga'.

Od sierpnia mały jest w domu z nianią więc żłobkowy powód zachorowań odpada. Czasem mam wrażenie że gdyby wtedy w styczniu nie złapał tego parszywego zapalenia płuc teraz nie byłby taki podatny na te kaszle.

Macie jakieś pomysły i sposoby na odporność dzieci?

Pozdrawiamy,
Iza i Grześ

środa, 26 sierpnia 2015

Budowa stała się domem



Ndejszła wiekopomna chwila, mam dom. Budowa skończona a przynajmniej na tyle by móc na niej zamieszkać ;) Dalej więcej nie mam niż mam ale i tak jest super. Pracy ogrom i jeszcze wiele worków nie rozpakowanych, wiele rzeczy na status zaginionych ;)
Najważniejsze, że Grzesiu odnalazł się znakomicie w nowym miejscu. Co tu ukrywać poprzednie mieszkanie na 37 metrach z wszystkimi klamotami i zabawkami przypominało pole minowe albo labirynt.
Fajnie jest mieć dom :)

Pozdrawiam,
Iza

środa, 27 maja 2015

13 miesięczne dziecko



Ostatnio moje wpisy więcej były o mnie niż o Grzesiu a blog miał być w zasadzie o moim macierzyństwie więc pora na kilka słów o moim nietoperku (jedna z babć tak nazwała Grzesia z racji tego że jest drobny)

Zęby:
Grześ już mając rok miał wszystkie 4, brakowało mu dwóch dolnych trójek. Swoją droga myślałam, że zęby wychodzą po kolei a tu u nas na raz zaczęły wybijać 3-ki i 4-ki. Ciężko wspominam ten okres...

Wzrost: 
Grześ ma 80cm.

Waga:
To nasza największa zmora. Niestety Grześ jest raczej niejadkiem, nie przepada za obiadami, najchętniej mógłby żyć o kanapkach. Teraz waży 9,600 kg. więc jest raczej drobny przy wzroście 80cm.

Sen:
Chodzi spać 20.30 a budzi się 6.30-7.30. Niestety wciąż z pobudkami, jedna albo dwie. Tylko wtedy pije mleko bo w ciągu dnia butelki z mlekiem nie ruszy.

Umiejętności:
Bije brawo, przesyła buziaki ręką, pokazuje gdzie jest Grzesiu, rozkłada ramiona "mówiąc" nie ma.
Na pytanie gdzie jest mama dalej nie wskazuje matki.
Jest bardzo ostrożny, sam nauczył się schodzić z łóżka pupą, nigdy na głowę nie spadł. Stojąc także sam kuca i dopiero siada. Sam nie chodzi, wciąż podpiera się ścian i wszelkich klamotów.

Jest roześmiany, lubi muzykę przy której próbuje tańczyć, nie boi się obcych, na ręce iśc nie chce ale nie ryczy na widok nieznajomego.

Przez te 13 miesięcy zachorował nam 2 razy, raz było zapalenie płuc a ostatnio jakieś "coś" przez które kaszel przypominał warkot silnika plus gorączka, skończyło się na zastrzykach.

Z ciekawostek to moje dziecko umie obsłużyć iPada co mnie totalnie przeraża...Nauczył sie podglądając nas bo sama nigdy żadnych bajek mu na tablecie nie puszczałam.

Pozdrawiam,
Iza i geniusz Grześ :)

czwartek, 21 maja 2015

Chciałabym...


     Nie wiem jak zacząć po tak długiej przerwie. Jestem trochę zła na siebie, na brak czasu i na to że chyba nie ogarniam... Pamiętam jeszcze czasy kiedy byłam na bieżąco z blogami, wiedziałam co u Was, ile ważą Milly, Lenka, Natalia i reszka dzieciaków w podobnym wieku jak mój Grześko. Czasem wejdę, szybko przeczytam posta, czasu już nie ma żeby coś napisać czy się przywitać.

Chciałabym mieć czas... Wstaję rano, daję śniadanie małemu, ubieram go, jeszcze jedną nogą w pidżamie ogarniam włosy, myję zęby na makijaż czasu niewiele więc najczęściej lekki krem BB ( dzięki ci niebiosa za ten wynalazek) i tusz na rzęsy. Muszę wyjść koło 8 żeby zdążyć odwieźć małego do żłobka i wyrobić się na 9 do pracy. Po pracy wycieczka na budowę, markety budowlane i inne rajskie krainy. W domu jestem najczęściej koło 19.... Grześ w tym czasie zalicza z tatą pobliskie place zabaw i degustuje który piach z piaskownic najsmaczniejszy.

Codziennie odliczam czas do przeprowadzki, wtedy mam nadzieję czas przystopuje. Wiecie, będę mieć czas na kawkę, książkę na tarasie i skrobnąć jakiegoś posta.

Chciałabym aby już był sierpień...

Lekko depresyjnie i do następnego razu :)
Iza

wtorek, 17 marca 2015

Jak wychować dziecko


       Na długo zanim zaszłam w ciążę czy nawet planowałam już wiedziałam jak będę wychowywać dziecko a raczej jak go nie wychowywać. 

Znacie tą sytuację, sklep, mama z dzieckiem, maluch płacze, wrzeszczy i rzuca się na podłogę bo chce jakąś rzecz. Karcące spojrzenia przechodniów i moja myśl: "moje dziecko takie nie będzie".

Innym razem znajoma karmi syna, ten nie chce jeść, musi być odpalony telewizor, znów mój bulwers "ja tak nie będę robiła"

Plac zabaw, dziecko wariuje upaprane w piaskownicy, je piach i inne cuda. Mama patrzy w telefon na dziecko rzuca tylko krótkie spojrzenie. Moje myśli biegną ku dziecko "biedny maluszek, matka się z Tobą nie bawi". Roczne macierzyństwo zmieniło mi perspektywę myślenia, już wiem, że ta mama na planu zabaw miała chwilę spokoju a dziecko cokolwiek by nie zrobiła i tak by się ubrudziło. 

O ile nie mam problemów z piaskownicą i atakami w sklepie to naszą zmorą jest jedzenie. Grzesiu jest niejadkiem, próbowałam wszystkiego a on i tak zjada z wielkimi problemami. Są okresy lepsze i gorze, teraz mamy straszny, wyszła mu jedna górka trójka i męczą go pozostałe trzy. Dziąsła spuchnięte i czerwone, najchętniej przez cały dzień nie jadłby nic, pasuje mu tylko butla. 

Tak więc teraz nigdy nie patrzę krzywo na inne mamy bo wiem, że nawet najgrzeczniejsze dziecko potrafi odstawić koncert na środku sklepu czy parku, ot tak w ramach atrakcji dla matki :)

Pozdrawiam ze słonecznego Krakowa, czyżby wiosna?
Iza

sobota, 14 lutego 2015

Idzie wiosna


Jeszcze widać śnieg, jeszcze jest mróz ale ja już w kościach czuję wiosnę. Siedzę właśnie w naszym a'la salonie w mieszkaniu i świeci słońce. Przynajmniej na tyle na ile pozwala gęsta zabudowa bloków. Rany jak ja dawno nie widziałam takiego słońca. Aż się człowiekowi lżej robi.

Popijając już letnią kawę planuję co by tu zrobić w walentynki. Nie mam zwyczaju obchodzić tego święta, kupować lizaków w kształcie serca czy innych. Może zrobię dobry obiad, pójdziemy na spacer całą paczką bo już nie pamiętam takiego rodzinnego. Po południu czeka mnie góra prasowania ale w taką pogodę i tak pozytywnie nastrojona to chyba jeszcze wysprzątam całe to nasze mieszkanko.

Zdjęcie zrobione jakiś czas temu na zakupach. W tym momencie mamy najazd 3-ek. Dziąsła czerwone, palce ciągle w buzi, gryzie i liże wszystko.

Pozytywnie nastrojona - Pozdrawiam!
Iza

P.S. Dość już tych depresyjnych postów na blogu i dość smutów w życiu. To moje dzisiejsze postanowienie :)

poniedziałek, 9 lutego 2015

Nie narzekaj


Dziś pesymistycznie, więc jeśli masz doła lepiej daruj sobie tekst i tylko popatrz na roześmianego Grześka :)

Jak mantrę powtarzam te słowa: Nie narzekaj, mogło być gorzej. Nasza/moja klątwa zaczęła się zaraz po świętach kiedy to wracając z Kielc do Krakowa wstąpiliśmy na budowę, okazało się, że zamarzła nam woda w rurach. Powiedziałam, że w końcu nasza wina bo nie dopilnowaliśmy. Potem owa zamarznięta rura odmarzła i woda zaczęła się lać jak na zawodach strażackich.
Dalej, na przysłowiowym lodzie zostawił nas elektryk w połowie roboty, zapalenie płuc Grzesia, moja operacja, nieudany powrót do pracy, znów problem na budowie. Nosz kur****! Byłam ciągle zła na swój los i prześladującego pecha. Teraz siedzę w Warszawie na korytarzu szpitala(przyjechałam na kontrolę po operacji, okazuje się, że rewelacji też nie ma) i patrzę sobie na maluszki, trochę większe niż mój Grześko z implantami, z bandażami na główce i chce mi się ryczeć jak sobie pomyślę ile to niesprawiedliwości na tym świecie. Ja wiem, że to dobrze, że te implanty są i dzieci lepiej/dobrze się rozwijają, mogą rozumieć mowę, bawić się z rówieśnikami ale mimo to... Gdzie jest sens, czemu taka mała istotka musi tyle przejść...

Dlatego wciąż powtarzam, Nie narzekaj! Ciesz się tym co masz, mogło być gorzej...

Niedługo mam nadzieję odezwę się bardziej optymistycznie :)
Iza

czwartek, 15 stycznia 2015

Zapalenie płuc u niemowlaka

      Nie było mnie od dawna ale wierzcie, że rok 2015 zaczął nam się fatalnie! Już sama nie wiem, czy jakiś czarny kot mi przełazi ciągle drogę czy inny szaman rzuca złowieszcze zaklęcia... Ostatnie 8 dni spędziliśmy w szpitalu na ul. Strzeleckiej w Krakowie. Zaczęło się niepozornie od małego kaszelku, pojechaliśmy w niedzielę do lekarza, zbadał, posłuchał i mówi, że czysto, robiłam inhalacje. W poniedziałek dalej kaszel, mniej już jadł więc mówię: jedźmy do naszej pediatry, po badaniu okazało się, że już coś świszczy, Grześ ospały bez apetytu. Przepisała recepty, poinstruowała po czym na końcu mówi: wiecie co, lepiej jedźcie na Strzelecką (szpital dziecięcy) bo to kiepsko wygląda. Jak pojechaliśmy tak zostaliśmy 8 dni.

     Na Izbie czarno od ludzi, 4 godziny czekania (mimo skierowania do szpitala) Grześ miał już kaszel jak u starego palacza, każdy gapił się na mnie jak na wyrodną matkę co to dopuściła do takiego stanu. Niestety moje dziecko ma taki sam przebieg kaszlu jak ja, też tak warczę jak stary rozrusznik.

     Zakładanie wenflonu było koszmarem! Mały płakał a ja razem z nim. Zasnął mi na rękach, był taki wyczerpany. Rano niby okej, ale już nie chciał jeść, więcej płakał, nie mógł się odnaleźć w kojcu. Był to 6-ty stycznia więc lekarz był tylko raz w tym dniu... Wieczorem zaczął się horror, który trwał 3 dni. Moje dziecko nie chciało jeśc, nic! A już mleko w butelce to dostawał zwarcia. Kroplówki, kroplówki i jeszcze raz kroplówki.

   Dopiero w 6 dobie coś się zaczęło zmieniać na lepsze, zaczął od deserków, papek ze słoika bo były gęste i łagodziły mu zmasakrowane od kaszlu gardło. Ostatniego dnia tuczyłam go jak mogłam żeby nabrał masy i nas wypuścili do domu. Mały już ma się o wiele lepiej, wciąż wyłazi z niego flegma, zdarza mu się ją zwymiotować (co jest dobrym znakiem) ale dalej ma zwarcie na widok butelki. Liczę, że jakoś się to unormuje.

    Nie muszę pisać jak wyglądam po tym 8 dniowym pobycie w szpitalu...Prysznic był luksusem a włosy to dopiero wczoraj dobrze rozczesałam. Nie ma nic gorszego niż chore dziecko.

Oby było już lepiej!

Pozdrawiam,
Iza i Grześ