poniedziałek, 22 września 2014
Kiedy dziecku wychodzą pierwsze zęby
Kiedy byłam w ciąży szukałam wszelkich informacji, youtuba przeglądałam i "uczyłam" się jak kąpać niemowlę, jak przewijać dziecko, później porody ale z tego szybko zrezygnowałam ;) O tym kiedy zęby wychodzą też czytałam więc spodziewałam się poprzedzającej ich pojawinie się gorączki, biegunki wielkiego ryku i marudzenia.
Moje zdziwienia było ogromne kiedy równy tydzień temu po karmieniu bawiłam się z Grzesiem i kiedy mały chichrał się z szeroką buzią mignęło mi coś białego na dziąśle. Mini latarka poszła w ruch potem łyżeczka bo tak radziła mama. Jest ząb! Obdzwoniłam rodzinę z informacją jakiego to ja mam już dużego i dorosłego sunula. Dziś równy tydzień po pierwszym objawieniu mamy już dwie dolne jedynki i to całkiem spore. Obie na wierzchu i obie pną się do góry.
Jestem bardzo szczęśliwa, że obyło się u nas bez większego dramatu i terroru ząbkowego. Bez gorączki, biegunki, katarku. Nie przeczę bo mały jest troszkę rozdrażniony ale nie wiem czy to przez zęby czy akurat takiego humora złapał.
Teraz rozśmieszam Grzesiulę jak najczęściej bo kocham patrzeć na te dwa kiełki :)
Pozdrawiamy,
Iza i Grześ
środa, 17 września 2014
Oszczędna mamuśka | ciucholand
Większość rzeczy jest na przyszłe miesiące, wszystkie są w bardzo dobrym stanie, spodenki ocieplane w sam raz na zimę. Wiem, że nie każdy kupuje ubrania dla dzieci w takich miejscach. Ja też długo zastanawiałam się czy to okej. Stwierdziłam jednak, że tempo wyrastania z ubrań nie jest współmierne do ceny nowych rzeczy. Wszystko piorę dwa razy i prasuję. Nie czuję się wyrodną matką. Oto moje zdobycze:
Pozdrawiam,
Iza
środa, 10 września 2014
5 miesięczne niemowlę
Może będę nudna i przewidywalna ale muszę to powiedzieć: Jak ten czas leci! Mój syn ma 5 miesięcy?! Kiedy to zleciało?
Banał? Pewnie tak ale ja naprawdę nie ogarniam jak to szybko umyka czas. Teraz z trudem przypominam sobie jak to było bez dziecka. Kiedyś mąż się pyta: Ej, a co myśmy robili jak Grzesia nie było? Nie mam zielonego pojęcia, na pewno nudzili. Teraz nie ma czasu na nudę, każdą wolną chwilę traktuję jak święto, kawa wypita w spokoju to dla mnie wielki relaks. Obowiązków od groma, gdybyście tylko widziały tę górę prania, która obok mnie leży...Z godzinkę albo dwie mi zejdze ;)
Mój mały Mr Big przez te 5 miesięcy zmienił się bardzo. Jest grzecznym i roześmianym dzieckiem. Najbardziej kocha piosenki śpiewane przez tate i jego dziwne miny, śmieję się wtedy w głos i aż się zanosi. Mnie trudniej wysępić tak wielką radość. Zaczął mądrzej bawić się zabawkami, z zainteresowaniem im się przygląda choć dalej trudno mu niektóre utrzymać dłużej w rękach. Piszczy, pluje i gada w swoim języku. Za dwa tygodnie mamy wizytę u lekarza ale na oko mogę powiedzieć, że mały ma ok 66 cm i waży 7,5 kg.
Prawdę powiedziawszy nie przepadam za postami na blogach pisanymi w tonie: Pięciomiesięczne dziecko MUSI UMIEĆ. Nie rozumiem czegoś takiego jak musi, pediatra pokazała mi tą rozpiskę rozwoju i wierzcie mi siadanie nie było w 5 miesiącu, obracanie się i pełzanie też nie. Ja wiem, że każda mama jest zakochana w swoim dziecku i widzi w nim małego geniusza bo sama rozwodziłam się jaki to Grzesiu mądry sam sobie wyjmuje i wkłada smoczka do buzi ;) Jednak nie przesadzajmy. Fajnie, że Wasze maluchy dobrze się rozwijają, zazdroszczę nawet ale nie piszmy, że dziecko coś MUSI czy POWINNO UMIEĆ. Mój mały leniuszek dopiero zaczyna obracać się na brzuch a z brzucha ani myśli na plecy się przekręcić. Sam butelki nie trzyma ale to pewnie dlatego, że rzadko ma z nią do czynienia. Do siadania mu daleko choć czasem widzę że się do tego rwie.
Ogólnie zauważyłam, że dziewczynki są jednak sprytniejsze i szybkiej podłapują nowe umiejętności. Przynajmniej tak z blogów wyczytuję.
A tak prezentuje się Grześ ciumkający palce
Pozdrawiamy,
Iza i Grześ
środa, 3 września 2014
Marzenia są po to by je spełniać
Ślub jak z bajki, nowy mercedes, wakacje na rajskiej wyspie...Każdy ma jakieś marzenia, każdy myśli na co wydać te miliony kiedy trzyma w sobotę kupon lotto i czeka na losowanie. Ja o mercedesie nie marzę, ślub mi się podobał a wakacjami zadowolę się w Bułgarii czy nawet w Kielcach. Natomiast jednym z marzeń, które powracają w snach i myślach w ostatnim czasie jest własny DOM. Swój, własny, urządzony przez nas, taki gdzie nie będę się bała wbić gwoździa pod obraz na ścianie i nie będę musiała o wszystko prosić o zgodę właściciela mieszkania.
W jednym z ostatnim postów wspominałam iż jesteśmy 2 lata po ślubie, mieszkamy ze sobą już od 3-ech. Mieszkanie małe ale jakoś się mieścimy, trochę nam teraz ciasno kiedy pojawił się Grześko i jego gadżety. Jeszcze przed ślubem zastanawialiśmy się jaką decyzję podjąć, kupić mieszkanie a może wrócić do rodzinnych Kielc. Problem rozwiązał się sam kiedy pojawiło się ogłoszenie o sprzedaży działki na przeciwko mojej kochanej szwagierki :) Tak więc postanowiliśmy - dom. Od tego czasu minęły 2 lata, masa załatwień, papierów, pozwoleń, wybory projektu. Teraz macham do Was z naszej przyszłej sypialni :)
Długa droga jeszcze przed nami ale trzymajcie kciuki za naszą trójkę :)
Pozdrawiamy,
Iza z resztką kawy w kubku i śpiący Grzesiu :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)