wtorek, 16 grudnia 2014

Przygotowania do świąt


strój slfa


Pamiętam 1 grudnia- chciałam wtedy napisać posta "Hello Decebmer". Pamiętam 6 grudnia bo wtedy przebrałam Grzesia za małego efla i chciałam się pochwalić. Zupełnie nie wiem kto skradł mi ostatnie 10 dni. Stawiam na hydraulików albo elektryków na budowie, którzy zasypują  masą pytań i problemów.

Między codziennymi zmaganiami na placu budowy udało mi się umyć okna, wyprać i wyprasować firany i zasłony, uszyć nowe poszewki na poduszki a wczoraj z rozpędu machnęłam 5 par nowych dresików dla Grzesia. Nie jest źle. W planach mam jeszcze jakiś stroik z żywych gałązek. Święta spędzamy u rodziców w Kielcach, już nie mogę się doczekać tego leniuchowania, choinki i makowca :)

Jak u Was? Wszystko już przygotowane?

strój elfa

strój elfa

strój elfa

Pozdrawiam serdecznie,
Iza

wtorek, 25 listopada 2014

Badanie ABR u niemowlaka

Jak pewnie baczni czytelnicy bloga wiedzą mój poród odbył się drogą cesarskiego cięcia ze skierowania laryngologa. W szpitalu mały Grześ został poddany szeregu badań, m.in. słuchu. Nawet nie wiecie jak drżały mi wtedy nogi kiedy pielęgniarka wkładała to urządzonko do ucha po czym powiedziała, że wyskakuje "kontrol". Cóż...co tu dużo mówić, taki news w połączeniu z burzą hormonów i poporodowego stresu był mieszanką wybuchową. Pobeczałam nieźle... Dostaliśmy skierowanie na badanie, termin sierpień (przypominam, że urodziłam w kwietniu). Zastanawiałam się czy powinnam szybciej i prywatnie takie badanie przeprowadzić, stwierdziłam jednak  iż poczekam aż mały będzie większy, kanaliki słuchowe rozwiną się bardziej. W między czasie obserwowałam. Nie uwierzycie ale cieszyłam się jak dziecko kiedy mały wybudzał się ze snu na dźwięk domofonu. ( teraz cieszę się już mniej ;))

W sierpniu udaliśmy się do poradni na ul. Kazimierza Wielkiego w Krakowie na badanie słuchu. Nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać. Badanie to wygląda tak samo jak to szpitalne tylko sam sprzęt trochę lepszy i pewniejszy. Lekarka/pielęgniarka wkłada do ucha buczącą końcówkę urządzenia które monitoruje reakcję ucha. Dziecko przez 30 sekund ma się nie ruszać, nie płakać i nie gadać. Myślałam, że tam padnę. Lało mi się po plecach bo w tym małym pomieszczonku z pianki gorąco jak w saunie, Grześko najpierw gadał zainteresowany nowym miejscem, wiercił się strasznie a na końcu zaczął ryczeć. Po 20-minutowych próbach miła pani powiedziała że możemy wpaść w każdym innym momencie, najlepiej ze śpiącym dzieckiem. Wpakowaliśmy małego w fotelik, mała rundka przez zakorkowany Kraków wystarczyła by Grześ zasnął. Udało nam się go nie zbudzić podczas badania. Wynik dostajemy od razu. Usłyszałam magiczne: "wszystko jest w porządku"

Normalnie w tym momencie można zakończyć badania słuchu. Ja jednak chciałam mieć stuprocentową pewność i zbadać ucho wewnętrzne, zresztą podobnego zdania była lekarka. Zostaliśmy więc umówieni na badanie ABR, które przeprowadzane jest we śnie. Po kolejnych miesiącach czekania nadszedł dzień badania. Tutaj już nie jest tak łatwo bo niemowlak musi być zasypiający ale jeszcze nie śpiący. Najlepiej wygłodzony, który po nakarmieniu zaraz zaśnie. Od godziny 11.00 do 17.00 odbyła się walka ze snem. Przegrałam gdzieś tak 16.45 w samochodzie kiedy jechaliśmy na badanie. Jednak mały był tak wymęczony zabawą, że przez sen nic nie poczuł. Lekarka zakłada malutkie elektrody, zakłada słuchawki na uszy i puszcza dźwięki. Monitoruje przy tym reakcje mózgu. Stumień potu lał mi się po plecach czy oby na pewno te szlaczki dobrze tam się rysują. Po 25 minutach byliśmy po. Wynik jak najbardziej prawidłowy.

Wiem, że te badania nie zawsze kończą się pomyślnie, obczytałam się różnych historii na forach. Niektórzy nie chcą tego badania mówiąc, że po co męczyć dziecko. Ja mam inne zdanie, lepiej wiedzieć na czym się stoi, mieć pewność. W tym momencie w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie cuda robią. A samo badanie na prawdę nie jest czymś strasznym, śmiało mogę polecić tą przychodnię w Krakowie, miłe kobitki, nic na siłę nie robią. 

Mam nadzieję, że mój opis przyda się osobom przeszukującym internet pod hasłem ABR.

Pozdrawiam,
Iza

środa, 12 listopada 2014

7 miesięczne niemowlę

7 miesieczne niemowle

Dawno nas nie było. Niestety jak się już tak człowiek rozleniwi to nawet nie chce się kilku słów skręcić. Dnie zlewają mi się w jedno, jak w kołowrotku, Na dodatek trochę problemów się pojawiło, budowlanych ( czy ktoś, kiedyś, gdzieś zna porządnych fachowców?) zdrowotnych ( Grzesiu miał paskudny kaszel, nie wiadomo skąd), załatwieniowych (szukamy żłoba bo wracam do roboty od stycznia).

Podsumowania miesięcznego nie będzie bo nie wiem ile to moje szczęście waży czy mierzy. Jakimś łakomczuchem to on nie jest, prędzej nazwałabym go niejadkiem więc waży nie więcej jak 8 kilo, ubranka nosi w rozmiarze 74 i myślę że tyle też centymetrów ma.

Ma wszystkie jedynki już od miesiąca, ostatnio zauważyłam, że lubi sobie podgryzać/przygryzać wargi (patrz foto) śmiesznie i słodko to wygląda. Siedzi słabo, rusza się średnio, leniwy na maxa. Nadrabia uśmiechem, chichraniami i puszczaniem baniek ze śliny.

Muszę się jakoś ogarnąć i zacząć częściej się tu pojawiać i ogólnie coś działać. Maszyna do szycia stoi zakurzona a mnie się nawet nie chce wymodzić jakiegoś łaszka. Chyba musicie mnie porządnie opitolić :D

Iza

czwartek, 23 października 2014

Sukienka na wesele

sukienka na wesele
Dziś na szybko pokazuję moją kieckę, którą uszyłam na ślub siostry. Kombinowałam strasznie  bo nie znalazłam formy, która w pełni odpowiadałaby mi. Niestety nie mam lepszego zdjęcia (to pstryknął małżon telefonem). Dodatkowo na fotę załapał się nasz wózek. Zapomniałam się pochwalić, że nie kupiłam parasolki ale o tym następnym razem.

P.s. No i co sądzicie? Przekombinowałam z tą baskinką? Bo nie byłam przekonana do końca.

poniedziałek, 20 października 2014

Przeziębiony niemowlak

6 miesięczne niemowlę


Na blogu wieje pustkami, dawno nas nie było. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że miałam ciężki okres. Najpierw małemu wychodziły górne jedynki i w przeciwieństwie do tych dolnych strasznie męczyły Grzesia. No ale z zębami jak to z zębami, kiedyś wyjdą, wyszły a ja w panice kończyłam szyć kiecke na wesele siostry. Spodnie dla małego szyłam na dzień przed (tak, tak jestem mistrzem organizacji) Weselicho było extra, mały był grzeczny a później zasnął więc pogadałam z rodzinką, wyluzowałam się. 

Po weselichu zebraliśmy tobołki i wróciliśmy na Kraków, niestety okazało się, że małżonek się przeziębił, prawdopodobnie przez klimę ( ja jednak twierdzę,  że wychodzenie na fajki w trakcie wesela na zdrowie mu nie wyszły) Od tego momentu zaczął się horror i terror grypy w naszym mieszkaniu. Równocześnie rozłożyło mnie i Grzesia. Już dawno tak źle się nie czułam, ledwo na oczy widziałam a przecież trzeba było się zająć małym, który przeziębiony też był marudny i niespokojny. Po wizycie u pediatry trochę się uspokoiłam bo osłuchowo wszystko było okej, kazała nawilżać nosek, dbać o higienię i przytulać. Pierwszej nocy budził się prawie co godzinę, odciąganie gili, karmienie, tulenie, bujanie i za godzinę powtórka. Mąż jak gdyby nigdy nic po 2 dniach był zdrowy jak Herkules i pojechał na weekendowe szkolenie. Ja ściągnęłam posiłki z Kielc, przyjechał moja mama. W sumie już było ze mną lepiej ale chociaż poplotkowałyśmy, kawka, ciasteczka. Odjeżdżając śmiała się, że dawno tak nie odpoczęła i jak coś to mam dzwonić ona chętnie do takiej pomocy przyjedzie :)

Teraz moje słoneczko jest już zdrowe, wreszcie zaczął jeść i spać więcej. Ja jestem pełna energii i chyba uszyję sobie jakąś kiecke w nagrodę, że taka dzielna byłam, a co! :)

Pozdrawiamy :)

czwartek, 2 października 2014

Miazga

"Nie chwal dnia przed zachodem słońca" Słyszeliście o takim powiedzonku? Właściwie u mnie lepiej pasowałoby "Pierwsze bezbolesne zęby? Nie ciesz się, że inne też takie będą". Ostatnio cieszyłam się i chwaliłam jakie to mam szczęście, że Grzesiowi wyszły dolne jedynki bez gorączki i problemów. Długo nie musiałam czekać, teraz idzie górna jedynka, już ją widać ale tym razem kolorowo nie jest. Grześ ciągle płacze, ślini się (już krostek dostał od tej śliny) w nocy kiepsko śpi, ciężko mu zasnąć w ciągu dnia. Po prostu miazga.

Ja jeszcze na ostatnią chwilę szyję sukienkę na wesele, które mam w przyszły weekend. Czasu i siły brak:(
 Jedynko wyłaź szybciej!

poniedziałek, 22 września 2014

Kiedy dziecku wychodzą pierwsze zęby

kiedy dziecku wychodzą pierwsze zęby

Kiedy byłam w ciąży szukałam wszelkich informacji, youtuba przeglądałam i "uczyłam" się jak kąpać niemowlę, jak przewijać dziecko, później porody ale z tego szybko zrezygnowałam ;) O tym kiedy zęby wychodzą też czytałam więc spodziewałam się poprzedzającej ich pojawinie się gorączki, biegunki wielkiego ryku i marudzenia.

Moje zdziwienia było ogromne kiedy równy tydzień temu po karmieniu bawiłam się z Grzesiem i kiedy mały chichrał się z szeroką buzią mignęło mi coś białego na dziąśle. Mini latarka poszła w ruch potem łyżeczka bo tak radziła mama. Jest ząb! Obdzwoniłam rodzinę z informacją jakiego to ja mam już dużego i dorosłego sunula. Dziś równy tydzień po pierwszym objawieniu mamy już dwie dolne jedynki i to całkiem spore. Obie na wierzchu i obie pną się do góry.

Jestem bardzo szczęśliwa, że obyło się u nas bez większego dramatu i terroru ząbkowego. Bez gorączki, biegunki, katarku. Nie przeczę bo mały jest troszkę rozdrażniony ale nie wiem czy to przez zęby czy akurat takiego humora złapał.

Teraz rozśmieszam Grzesiulę jak najczęściej bo kocham patrzeć na te dwa kiełki :)

Pozdrawiamy,
Iza i Grześ

środa, 17 września 2014

Oszczędna mamuśka | ciucholand


Za górami za lasami była sobie czarodziejska kraina tanich szmatek, haha :) A tak naprawdę to kilka dni temu postanowiłam wpaść na chwilę do tanioszki i sprawdzić czy nie ma czasem jakiejś sukienki dla mnie bo szykuje mi się weselicho i to siostry więc jakoś wglądać trzeba. Kiecki "takie se", i raczej nic dla mnie. Natomiast postanowiłam rozejrzeć się za ubrankami dziecięcymi, tak się rozglądnęłam, że wyszłam z wielką siatą ubrań. Grzech byłoby nie skorzystać, za 5 bluzek z długim rękawem, 6 par spodni i 3 pary ogrodniczek zapłaciłam 28zł. Wychodzi 2zł za sztukę! Potem się okazało, że była jakaś promocja. Cieszę się, że trafiłam na trochę bardziej eleganckie spodnie bo takich u nas brak a do koszuli nie wypada dresów zakładać. W domu raczej ubieram Grzesia na luzaka ale czasem trzeba ładniej ubrać dziecko :)

Większość rzeczy jest na przyszłe miesiące, wszystkie są w bardzo dobrym stanie, spodenki ocieplane w sam raz na zimę. Wiem, że nie każdy kupuje ubrania dla dzieci w takich miejscach. Ja też długo zastanawiałam się czy to okej. Stwierdziłam jednak, że tempo wyrastania z ubrań nie jest współmierne do ceny nowych rzeczy. Wszystko piorę dwa razy i prasuję. Nie czuję się wyrodną matką. Oto moje zdobycze:

spodnie dla niemowlaka

bluzki dla chłopca

ogrodniczki dla chłopca


Kupujecie w second hand'ach? Macie jakieś sekretne z dobrymi cenami?

Pozdrawiam,
Iza

środa, 10 września 2014

5 miesięczne niemowlę

5 miesięczne niemowlę

Może będę nudna i przewidywalna ale muszę to powiedzieć: Jak ten czas leci! Mój syn ma 5 miesięcy?! Kiedy to zleciało?
Banał? Pewnie tak ale ja naprawdę nie ogarniam jak to szybko umyka czas. Teraz z trudem przypominam sobie jak to było bez dziecka. Kiedyś mąż się pyta: Ej, a co myśmy robili jak Grzesia nie było? Nie mam zielonego pojęcia, na pewno nudzili. Teraz nie ma czasu na nudę, każdą wolną chwilę traktuję jak święto, kawa wypita w spokoju to dla mnie wielki relaks. Obowiązków od groma, gdybyście tylko widziały tę górę prania, która obok mnie leży...Z godzinkę albo dwie mi zejdze ;)

Mój mały Mr Big przez te 5 miesięcy zmienił się bardzo. Jest grzecznym i roześmianym dzieckiem. Najbardziej kocha piosenki śpiewane przez tate i jego dziwne miny, śmieję się wtedy w głos i aż się zanosi. Mnie trudniej wysępić tak wielką radość. Zaczął mądrzej bawić się zabawkami, z zainteresowaniem im się przygląda choć dalej trudno mu niektóre utrzymać dłużej w rękach. Piszczy, pluje i gada w swoim języku. Za dwa tygodnie mamy wizytę u lekarza ale na oko mogę powiedzieć, że mały ma ok 66 cm i waży 7,5 kg.

Prawdę powiedziawszy nie przepadam za postami na blogach pisanymi w tonie: Pięciomiesięczne dziecko MUSI UMIEĆ. Nie rozumiem czegoś takiego jak musi, pediatra pokazała mi tą rozpiskę rozwoju i wierzcie mi siadanie nie było w 5 miesiącu, obracanie się i pełzanie też nie. Ja wiem, że każda mama jest zakochana w swoim dziecku i widzi w nim małego geniusza bo sama rozwodziłam się jaki to Grzesiu mądry sam sobie wyjmuje i wkłada smoczka do buzi ;) Jednak nie przesadzajmy. Fajnie, że Wasze maluchy dobrze się rozwijają, zazdroszczę nawet ale nie piszmy, że dziecko coś MUSI czy POWINNO UMIEĆ. Mój mały leniuszek dopiero zaczyna obracać się na brzuch a z brzucha ani myśli na plecy się przekręcić. Sam butelki nie trzyma ale to pewnie dlatego, że rzadko ma z nią do czynienia. Do siadania mu daleko choć czasem widzę że się do tego rwie.
Ogólnie zauważyłam, że dziewczynki są jednak sprytniejsze i szybkiej podłapują nowe umiejętności. Przynajmniej tak z blogów wyczytuję.

A tak prezentuje się Grześ ciumkający palce


Pozdrawiamy,
Iza i Grześ




środa, 3 września 2014

Marzenia są po to by je spełniać


Ślub jak z bajki, nowy mercedes, wakacje na rajskiej wyspie...Każdy ma jakieś marzenia, każdy myśli na co wydać te miliony kiedy trzyma w sobotę kupon lotto i czeka na losowanie.  Ja o mercedesie nie marzę, ślub mi się podobał a wakacjami zadowolę się w Bułgarii czy nawet w Kielcach. Natomiast jednym z marzeń, które powracają w snach i myślach w ostatnim czasie jest własny DOM. Swój, własny, urządzony przez nas, taki gdzie nie będę się bała wbić gwoździa pod obraz na ścianie i nie będę musiała o wszystko prosić o zgodę właściciela mieszkania.
W jednym z ostatnim postów wspominałam iż jesteśmy 2 lata po ślubie, mieszkamy ze sobą już od 3-ech. Mieszkanie małe ale jakoś się mieścimy, trochę nam teraz ciasno kiedy pojawił się Grześko i jego gadżety. Jeszcze przed ślubem zastanawialiśmy się jaką decyzję podjąć, kupić mieszkanie a może wrócić do rodzinnych Kielc. Problem rozwiązał się sam kiedy pojawiło się ogłoszenie o sprzedaży działki na przeciwko mojej kochanej szwagierki :) Tak więc postanowiliśmy - dom. Od tego czasu minęły 2 lata, masa załatwień, papierów, pozwoleń, wybory projektu. Teraz macham do Was z naszej przyszłej sypialni :)
Długa droga jeszcze przed nami ale trzymajcie kciuki za naszą trójkę :)

Pozdrawiamy,
Iza z resztką kawy w kubku i śpiący Grzesiu :)

niedziela, 31 sierpnia 2014

Matka też człowiek


Kiedy urodziłam dziecko cały świat stanął na głowie, życie codzienne zostało podporządkowane małemu człowieczkowi i opiece nad nim. Pielucha, karmienia, znów pielucha, zanim się obejrzałam była godzina 12:00 a ja w piżamie w żyrafę (ten słynny dizjan koszul do karmienia). Włosy spięte w kitkę, klamrę, czy w ogóle nie spięte ani nie uczesane. Mały zasnął na chwilkę więc prasowanie, została chwilka wolnego więc kolejny kubek kawy zbożowej, wchodzę na pudelka a tam czytam jak to kolejna gwiazda w dwa tygodnie po porodzie pozuje na ściance, zero brzuszka, idealna cera... Myślę sobie FAK! Mały się budzi więc zapominam o tym i idę do niego.

Życie w raju, mija dzień za dniem, miesiąc za miesiącem. Nie mówię, że codziennie jest kiepsko ale jednak szału nie ma. 5 miesięcy po porodzie i depresja poporodowa? Nie wiem ale postanowiłam się ogarnąć. Przypomniałam sobie co sprawiało mi największą frajdę przed ciążą. Szycie! Jestem materiałoholiczką, kupuję tkaniny na zaś, bo fajne, bo tanie, bo... Mieszkanie zawalone w tym. Odkurzyłam więc na dobre moje maszyny i zaparłam się, że sobie coś uszyję. Okazja była bo mąż miał szkolenie i wyjechał na 3 dni. Ja wykorzystałam każdą drzemkę Grzesia na szycie, nie musiałam gotować, zajęłam się szyciem. Mieszkanie przez te 3 dni zasyfiłam w tonie nitek i ścinków ale uszyłam sobie spódnicę, bluzę i bluzkę. Zdjęcie nie wyraźne bo sir małżonek zrobił w drodze z kościoła telefonem ale chwalę się, a co! 

Powyciągałam wszystkie Burdy, mam wenę na szycie. We wtorek mam wizytę u fryzjera, kupiłam fajną szminkę i jakoś mi tak lżej. Jeszcze tylko jakby pozbyć się tego 5-cio kilogramowego balastu po-ciążowego to byłoby super. Matka to też kobieta, coś nam się od życia należy i odrobina egoizmu nie zaszkodzi.

Pozdrawiam w bardzo pozytywnym nastroju,
Iza

czwartek, 28 sierpnia 2014

Jak uszyć czapkę dla dziecka | Tutorial

jak uszyć czapkę dla dziecka | tutorial

Pamiętacie ostatniego posta gdzie wspominałam iż zabrałam się za szycie? Dziś przedstawię efekty mojej pracy. W związku ze zbliżającą się jesienią postanowiłam uszyć czapki dla mojego synka, dodatkowo moje kawałki materiałów były naprawdę małe więc nie wykombinowałabym niczego większego.
Jakie materiały będą odpowiednie? Każdy rozciągliwy i przyjemny w dotyku. Proponuję skasować jakąś koszulkę męża albo przejść się do sklepu z materiałami, w koszykach z resztkami znajdziecie cuda za grosze;)

Przedstawię 3 sposoby na uszycie czapki, co nie znaczy, że są tylko 3. Sposobów jest tyle na ile starczy nam wyobraźni, każdy jest dobry :)

1. Wybieramy materiał, z którego ma powstać czapka. Będziemy potrzebować dwóch warstw: wierzchniej i wewnętrznej. Ja postanowiłam/zaprojektowałam iż czapka będzie dwukolorowa, turkus z zewnątrz i biały kolor od środka. 
Składamy materiał na pół i wycinamy 


2. Po rozłożeniu czapki mają wyglądać jak na zdjęciu. Kształt nadajemy sami, może być bardziej lub mniej zaokrąglona. Szerokość powinna być troszkę mniejsza niż obwód główki dziecka. (około 2-3 cm. w zależności od rozciągliwości materiału)


3. Zszywamy boki naszej czapki. W części wewnętrznej (u mnie kolor biały) zostawiamy kawałek niezaszyty aby później móc odwrócić czapkę na prawą stronę(ja zapomniałam i musiałam potem pruć). Proponuję szyć ściegiem overlockowym bądź najprostszym zygzakiem (tym do obrzucania) musimy pamiętać, że czapka ma się rozciągać.


4. Proponuję rozprasować szwy. Teraz układamy nasze warstwy prawymi stronami do środka. Szwy układamy tak aby na siebie nachodziły, to będzie nasz tył czapki.


5. Zszywamy cały obwód czapki.


6. Jeśli pamiętałyście o otworze w warstwie wewnętrznej to teraz z niego korzystamy i wywracamy czapkę na prawą stronę. Dziurkę zaszywamy ręcznie, tak oby było jak najmniej widać miejsce szycia.


7. Gotowa czapa Papy Smerfa. 

1. Druga i trzecia czapka będzie zszywana z pasków. Podobała mi się taka koncepcja to raz a dwa szarego materiału miałam ociupinkę więc zabrałam się za wycinanie pasków. Szerokość dowolna, ilość również. Jeśli nie chcecie czapki z pasków lecz gładką to od razu przejdźcie do punktu 4.


2. Z drugiego koloru wycinamy paski o takiej samej szerokości i całość zszywam.


3. Równocześnie kroję warstwę wewnętrzną tej czapki. Nie miałam odpowiedniej wielkości kawałka więc musiałam kombinować, stąd to przeszycie przez całość.


4. Dwa prostokąty: wierzch i spód muszą mieć szerokość mniejszą o jakieś 2-3 centymetry mniejszą niż obwód główki dziecka. Obie warstwy składamy na pół i przeszywamy tylko po boku, zostawiamy górę czapki niezaszytą. W warstwie wewnętrznej pamiętamy o wolnej dziurce do późniejszego przewleczenia na prawą stronę.


5. Układamy warstwę wierzchnią tak aby szew był na środku, będzie to nasz tył czapy. U góry wycinamy lekkie zaokrąglenie aby nadać kształt czapce. W podobny sposób postępujemy z warstwą wewnętrzną.


6. Zszywamy otwory w obu częściach.


7. Układamy obie warstwy prawymi stronami do środka i zszywamy. Szwy układamy tak aby na siebie nachodziły, to będzie nasz tył czapki. Przez otwór w części wewnętrznej przeciągamy wszystko na prawą stronę. Dziurkę zszywamy.

1. Przygotowałam sobie dwie części na nową czapkę. Wierzch w paski oraz gładki środek.


2. Zszywam obie warstwy w podobny sposób jak w poprzedniej czapce, zostawiając niezszytą górę czapki. (na tych zdjęciach mogą pojawiać się monety, wcale się nie chwalę grubą kasiorą lecz dzianina się strasznie rolowała więc grosikami przytrzymywałam brzegi).


3. Składamy to na pół.


4. Jeszcze raz na pół. 


5. Wycinamy kształt, jak na zdjęciu. Im bardziej szpiczasty zrobimy tym czapka będzie węższa o góry.


6. Po rozłożeniu prezentują się nam piękne zęby. W taki sam sposób wycinamy warstwę wewnętrzną. Wszystko zszywamy w całość. Niestety nie mam zdjęcia z tego etapu bo mój mały synek się obudził i miał średnią ochotę czekać aż skończę szyć i pstrykać foty.


7. Grześ ma mieszane odczucia względem nowej czapy ;) Chwilę później był mega ryk.


Co sądzicie o takich czapkach? Macie jakieś inne metody?

Pozdrawiam,
Iza i Grześ




wtorek, 26 sierpnia 2014

Sprzedam komplet do chrztu dla chłopca | rozmiar 62/68



Sprzedaję cały komplet do chrztu mojego Grzesia. Rozmiar 62/68. Mój syn w dniu chrztu mierzył 63 cm. oraz ważył 6,7kg.

W skład kompletu wchodzą:
SPODNIE
KAMIZELKA
KOSZULA (koszulobody, z bawełnianym zapięciem) r.68
SZTRUKSOWE BUTY (granatowy kolor, rozmiar 10)
ATŁASOWA MUSZKA (granatowy kolor)
BIAŁE SKARPETKI

Całość jest wyprana i uprasowana, gotowa na nowego właściciela. Stan idealny, wszystko założone tylko do Kościoła, potem strój małemu zmieniłam. Jedyne ślady użytkowania są na skarpetkach w okolicach pięt.

Cena 120zł (z przesyłką). Zainteresowane osoby proszę o komentarz bądź maila izabela.pronko@gmail.com

Polecam i pozdrawiam