piątek, 20 grudnia 2013

22 tydzień ciąży



Miałam pisać często, tygodniowe aktualizacje, zdjęcia...a tu co? Nic, puchy...
Niestety czasem po powrocie z pracy marzę już tylko o pluszowej piżamie i kapciach. Cały dzień w pracy przed komputerem powoduje, że już mi się nie chce w niego patrzeć po powrocie.

Ostatnie dni spędziłam pod znakiem przygotować do świąt, Mały jest jeszcze dość mały więc siły miałam wystarczająco by umyć okna, ubrać choinkę i upiec pierniczki, choć przyznam, że to ostatnie doprowadziło do mega spuchniętych nóg od stania.



Moje myśli krążyły również wokół jakiejś przyzwoitej sukienki na święta, niestety nie przepadam za chodzeniem po sklepach, mierzeniem, cenami nieadekwatnymi do jakości dlatego w przypływie "powera" uszyłam jedną sukienkę, stwierdziłam, że leży dobrze więc uszyłam kolejną z tej samej formy, w innym kolorze, na pewno się pochwalę.

W między czasie szuflada Pana fasolki się powoli zapełnia :)

Pozdrawiam,
Iza

niedziela, 8 grudnia 2013

Skierowanie na amniopunkcję

   

        Tak jak zapowiedziałam dziś opiszę moje przejścia związane z badaniem USG, zmianami oraz problemami, które później z tego wynikły. Opiszę wszystko chronologicznie, mam nadzieję, że jeśli ktoś będzie przeszukiwał internet wpisując hasło powiększony pęcherz moczowy u płodu bądź amniopunkcja znajdzie tu przydatne informacje. Ja znam już chyba wszystkie strony, fora i opinie gdzie o tym wspominano.
         Dużo informacji i dla postronnych osób może się to wydawać dziwne po co tak szczegółowy opis. Ale wierzcie mi, ja przez miesiąc szukałam czegoś więcej niż dwa zdania...  

        Zacznę od tego, że kiedy tylko dowiedzieliśmy się o Panu Fasolce każdy doradzał wizytę u super specjalisty w dziedzinie ultrasonografii. Zaklepaliśmy termin na 13 tydzień a w między czasie zrobiłam wszystkie badania zalecane przez ginekologa między innymi dostałam skierowanie na podobne badanie usg (mam abonament w Lux Medzie więc nie wiem czy ginekolog w przychodni NFZ tez standardowo na to kieruje) pomyślałam sobie: super! będę miała dane z dwóch źródeł. Pierwsze było badanie w Lux Medzie, pan doktor mimo, że małomówny, bobas nie chciał się dobrze ułożyć stwierdził, że wszystko jest super, widać przegrodę nosową, dobra przezierność karkowa, dobry wynik w kalkulatorze genetycznym. Uspokoiłam się i na spokojnie czekałam na prywatną wizytę, która miała być za tydzień.
       Na wizycie w poradni byłam spokojna bo sobie myślałam, że jestem tu tylko żeby się utwierdzić, że jest dobrze. Pani doktor naprawdę bardzo miła i choć masa pacjentów w kolejce umówionych, poświęciła dużo czasu i kilka razy sprawdzała czy na pewno wszystko jest w porządku z serduszkiem i innymi narządami. Ja leżałam na tym fotelu trochę jak w transie próbując wyłapać jakieś kształty maluszka. Podczas badania Pani doktor stwierdziła płyn w prawym płucku ale uspokoiła, że być może to zaniknie i nie należy się przejmować tym. Później kolej na ten kalkulator genetyczny, wklepuje wiek pacjentki, kwestia palenia papierosów, wymiary maluszka i wymiary narządów. No i tu się zaczęło! Okazało się, że nasz malec miał powiększony pęcherz moczowy, niby tylko o 1 milimetr ale przecież dla 7 centymetrowego człowieczka 1 milimetr to jak dla dorosłego 10cm. Pani doktor zapytała czy chcemy wykluczyć wady genetyczne, no chcemy sobie pomyślałam. Wtedy padło słowo amniopunkcja. Potem już niewiele pamiętam co nam mówiła bo miałam tylko w pamięci znajomą, która też przez to badanie przechodziła i wiedziałam co to znaczy. Wyszłam z gabinetu już z planem działania, tu też podziękowanie dla Pani doktor bo uspokoiła, powiedziała, że nie będzie opowiadać co może sugerować powiększony pęcherz moczowy i zabroniła czytać po internecie bo stres mnie zje a ona wierzy, że będzie dobrze. Na kolejny dzień miałam umówioną wizytę u ginekologa.
       Ginekolog zobaczył dwa różne wyniki badania usg, które były wykonane w przeciągu tygodnia i stwierdził, że pierwszy raz się z czymś takim spotkał. Dostałam skierowanie do Przychodni Patologii ciąży na ul Kopernika w Krakowie. Pojechaliśmy skoro świt, tam wywiad z lekarzem, badanie i dostałam skierowanie na amniopunkcję, zaplanowaną na 16 tydzień ciąży aby było bezpiecznie. Musiałam w między czasie iść na konsultację do poradni genetycznej. Pojechałam na Prokocim do Uniwersyteckiego Szpitalu Dziecięcego. Dzień załatwień i wszystkie papiery skompletowane. Potem nastąpiły 2 tygodnie nerwów czekania na zabieg i znów czytanie internetu, płacz i stres.
       W dni badania amniopunkcji zgłosiłam się do przychodni na czczo. Tu może opiszę co trzeba mieć ze sobą bo może się to komuś przyda:
- wyniki badań pod względem: HIV, Kiła, Zapalenia wątroby typu B i C oraz grupę krwi.
- bliską osobę
Od razu poradzę jeśli też będziesz skierowana na Kopernika musisz iść do rejestracji. Ja kierowałam się instrukcjami, które dostałam dwa tygodnie przedtem i tam z kolei napisane było czekać pod gabinetem. Niestety potem musiałam iść do tej rejestracyjnej kolejki i stać godzinę.
       Sam zabieg przeprowadził dr Wiecheć, znany i szanowany specjalista. Pan doktor jest przemiły, sympatyczny i stara się uspokoić. Zapytałam czy mógłby mi powiedzieć jak wygląda teraz mój maluszek i czy ten pęcherz dalej jest niepokojący. Krótkie spojrzenia na monitor i usłyszałam: PĘCHERZ JEST W PORZĄDKU. Potem nastąpiło samo pobranie wód płodowych. Od razu powiem to nic nie boli! Zresztą nawet nie patrzyłam na to co robi lekarz ciągle patrzyłam na monitor, maluszek instynktownie ucieka w drugi koniec brzucha, igła nawet nie zbliżyła się do niego.
      Próbka płynu została podpisana zapakowana i przekazana nam do rąk. Sami zawieźliśmy ją na Prokocim do tego Szpitala gdzie przedtem byłam w poradni genetycznej. Ja miałam to szczęście, że dostałam malutką mini mapkę jak dotrzeć do miejsca gdzie tą próbkę oddać a wierzcie mi, labirynt!
       Kolejne 2,5 tygodnia czekania na wynik. Znów stres ale już mniejszy, w końcu usłyszałam że jest dobrze.
       Odbiór wyniku. Telefon z poradni genetycznej, są wyniki proszę przyjechać. Jadę, głaszczę brzuch i myślę, nie stresujemy się maluszku, to tylko dla pewności. Idę, znów rejestracja. Czekam aż mnie wywołają, dają kartkę z wynikiem, nie wiem gdzie mam patrzeć, gdzie to pisze...jest! Kariotyp prawidłowy męski. Pogrubioną czcionką :) Dalej się dopytuję czy wszystko okej? Tak, wady genetyczne wykluczone. Uffffff...
        Na kolejnym badaniu usg słyszę, że mały się zdrowy, zarówno płyn w płucku zniknął i pęcherz się unormował. Nie jestem w stanie opisać tej ulgi, którą poczułam!
     
        I teraz odwieczne pytanie po co ci to badanie?! Co ono wniesie? W moim przypadku musiałam wykluczyć wadę genetyczną aby móc kontrolować ten pęcherz bo być może była to wada fizjologiczna, którą można leczyć. Nie przeczę, że badanie jest niebezpieczne, jest ten 1 % ryzyka poronienia. Ja była spokojna ponieważ trafiłam do super specjalistów, którym zaufałam.
        Opłaciło się. Jestem w 20 tygodniu ciąży, Pan Fasolka kopie, rośnie i JEST ZDROWY. A ja w spokoju mogę się cieszyć i czekać :)

P.s. Jeśli też jesteś w podobnej sytuacji, nie słuchaj rad dobrych ciotek, głupich zdań, że amniopunkcja to pierwszy krok do aborcji. Ty jesteś matką, i tylko osoba, która była w podobnej sytuacji ma prawo się wypowiadać. Poszukaj najlepszych specjalistów i bardzo mocno wierz, że będzie dobrze!